Pomóżmy Agnieszce
W maju 2007 roku Agnieszka zdała maturę. Piękna, zdrowa, zdolna dziewczyna, dusza towarzystwa. Miała w planach studia, bardzo chciała iść na politologię. I nadszedł dzień 13 czerwca. Jechała do domu rowerem. Wracała do Biłgoraja z pobliskiej wsi, gdzie pielęgnowała ogród. Została potrącona przez samochód. Do domu wróciła po kilku miesiącach…
O krok od śmierci
W lipcu 2007 roku Zespół Pieśni i Tańca Ludowego Tanew miał wyjechać do Francji.
Agnieszka Szozda, przez przyjaciół zwana Szastą była od sześciu lat tancerką w tym zespole. Śpiewała i tańczyła również partie solowe. Po maturze w wolnym czasie chciała zarobić trochę pieniędzy. Bardzo przydałyby się na wyjazd do Francji. Podjęła się pracy przy pielęgnacji ogrodu. Tego feralnego dnia 13 czerwca 2007 roku po godz. 15 wracała do Biłgoraja rowerem. Została potrącona przez samochód. Stan był bardzo poważny. Miała krwiaka mózgu, przeszła trepanację czaszki. Rokowanie nie były dobre. Lekarze mówili, że pierwsza noc jest decydująca. Może przeżyje… Długo utrzymywał się obrzęk mózgu. Doznała uszkodzenia pnia mózgowego. Wszystkie plany Agnieszki legły w gruzach.
Po tygodniowym pobycie w biłgorajskim szpitalu Szasta została przewieziona do Lublina, najpierw leżała na OIOM-ie w klinice na Jaczewskiego, później przeniesiono ją na OIOM neurologiczny, gdzie leżała 3 miesiące, potem wróciła na oddział neurologiczny biłgorajskiego szpitala. Po kolejnych trzech miesiącach, po konsultacjach z profesorem Talarem zabraliśmy Agnieszkę do domu. Nie była to łatwa decyzja. Trzeba było w krótkim czasie zorganizować odpowiednie łóżko, materac, wózek, dotychczasowe życie zostało postawione na głowie.
Gdy Agnieszka wróciła do domu po półrocznym pobycie w szpitalach, była karmiona sondą, miała rurkę tracheotomijną, była zacewnikowana, nie jadła, nie gryzła, nie przełykała, nie mówiła, nie kontaktowała się z otoczeniem. Jedno co potrafiła wtedy zrobić, to wodzić wzrokiem. Poza tym była jak roślinka, nie ruszała rękami, nogami, po prostu leżała. Trzeba ją było przekręcać na boki, żeby nie porobiły się odleżyny. W nocy trzeba było wstawać i zmieniać Agnieszce pozycję, by nie porobiły się odleżyny. Potrzebna jej była całodobowa opieka.
Powrót do życia
Wszystko wraca stopniowo. Najpierw pojawiła się mimika twarzy, Szasta zaczęła przełykać potrawy płynne, później zaczęła gryźć, przeżuwać. Pozbyła się wszystkich rurek, odłączony został cewnik, sonda, rurka tracheotomijna. Ostatnią rurkę odłączono we wrześniu 2008 roku w Krakowie. Na szczęście badania wykazały, że nie ma żadnych uszkodzeń krtani. Zaczęła ruszać ręką i wreszcie na twarzy Agnieszki coraz częściej pojawia się uśmiech. Maleńkimi kroczkami Agnieszka powraca do życia. Poznaje ludzi i próbuje mówić. Obecnie córka wymawia słowo „mama”.
Agnieszka jest obecnie pod opieką profesora Talara. Profesor uprzedził, że rehabilitacja Agnieszki, to bardzo długa i bardzo ciężka praca, ale jesteśmy gotowi na wszystko. Ważne jest, by podchodzić do jej łóżka z pogodną twarzą, śmiać się do niej, rozmawiać z nią.
Pojechaliśmy do Bydgoszczy z kamerą. Profesor pokazał zestaw ćwiczeń, które należy wykonywać.
Agnieszka poddawana jest tym ćwiczeniom od czterech lat, najpierw trzy razy dziennie, a teraz dwa razy dziennie. Poza ćwiczeniami od półtorej roku poddawana jest rehabilitacji ruchowej w przychodni rehabilitacyjnej pod kierunkiem Małgorzaty Kopacz, z którą ma świetny kontakt. Do domu przychodzi młodzież ze Studium Medycznego z opiekunką Grażyną Szabat. Młodzież w ramach wolontariatu przychodzi do Agnieszki już prawie cztery lata. W tych ćwiczeniach zaleconych przez profesora Talara pomaga młodzież z LO im. ONZ również w ramach wolontariatu. Należy podkreślić ogromne zaangażowanie wolontariuszek, które przyjeżdżają z okolic Biłgoraja także w czasie ferii i wakacji. To młodzież z ogromnym potencjałem, z ogromnym sercem. Co dwa, trzy miesiące Agnieszka wożona jest na stymulację pracy mózgu do profesora Talara. Agnieszka była na turnusie rehabilitacyjnym w Połczynie. W przeprowadzanych zabiegach pokładamy wielkie nadzieje, chcielibyśmy ją zabrać na kolejne, ale wiąże się to z ogromnymi kosztami. Na jeden wyjazd potrzeba około 5 tysięcy. Wskazane jest, aby uczestniczyła w 4-5 turnusach w roku, dopiero wtedy można mieć nadzieję na pozytywne efekty rehabilitacji. Wierzymy, że Agnieszka będzie chodzić, mówić, powróci do normalnego życia. Ale na to potrzeba pieniędzy. Odłożyć kwotę 20 tys. rocznie jest bardzo trudno, zwłaszcza, że nie są to jedyne wydatki przy tak chorej osobie.
Szasta przyjmuje nowe preparaty, w skład których wchodzi złoto, srebro, magnez, potas, krzem czyli te pierwiastki, które są niezbędne do funkcjonowania ludzkiemu organizmu i prawdopodobnie rewelacyjnie działają na pracę mózgu. Głęboko wierzymy, że próby mówienia to efekt zażywania tego leku. Flakonik preparatu kosztuje 320 zł.
adres e-mail: szasta@szasta.lbl.pl